Pod koniec maja prezydent Donald Trump wydał cztery rozporządzenia wykonawcze mające na celu rozbudowę sektora energetyki jądrowej w Stanach Zjednoczonych. Wraz z wejściem tych rozporządzeń w życie, kilka waszyngtońskich publikacji politycznych zwróciło uwagę na ich potencjalne konsekwencje – przede wszystkim możliwość zakończenia roli Komisji Dozoru Jądrowego (NRC) w zatwierdzaniu nowych projektów reaktorów, przerzucając tę odpowiedzialność na Pentagon i Departament Energii.
Jeden z urzędników administracji określił przyszłą rolę NRC jedynie jako „pieczątkę”, sugerując, że komisja zbyt wolno zatwierdzała nowe projekty reaktorów – co stanowiło postrzeganą przeszkodę w realizacji prezydenckiego celu, jakim jest radykalna rozbudowa energetyki jądrowej w kraju. Innymi słowy, NRC jest „odsuwana na boczny tor”, podobnie jak wcześniej FEMA.
Zmiana ta nasuwa pytanie: czy oznacza ona rzeczywistą deregulację komercyjnych technologii jądrowych, zwłaszcza jeśli nadchodzące przeglądy nadzorowane przez Departament Obrony i Departament Energii okażą się mniej rygorystyczne niż te tradycyjnie przeprowadzane przez NRC?
Dlaczego tę zmianę administracyjną postrzega się jako preludium do renesansu energetyki jądrowej?
Istnieje kilka argumentów przemawiających za tym poglądem. Po pierwsze, pomijając samą energię jądrową, prognozy zapotrzebowania na energię elektryczną w USA są bardziej optymistyczne niż od dziesięcioleci. I nie chodzi tu tylko o centra danych, które mogą okazać się przejściową tendencją. Wkrótce może powstać nowy, wysokowydajny układ scalony, który będzie zużywał jedynie ułamek obecnej energii elektrycznej, natychmiast zmniejszając to zapotrzebowanie.
Wielokrotnie obserwowaliśmy cykle rozkwitu i upadku związane z rzadkimi technologiami, takimi jak lit czy kobalt. Jednak rosnące i stabilne zapotrzebowanie na energię elektryczną nie jest napędzane wyłącznie przez nowoczesne technologie – wynika ono z szerszych trendów elektryfikacji: pomp ciepła (wykorzystywanych do ogrzewania i chłodzenia), samochodów i ciężarówek elektrycznych oraz zastępowania paliw kopalnych energią elektryczną w zastosowaniach przemysłowych. Naszym zdaniem, boom na sztuczną inteligencję to tylko „wisienka na torcie”, wzmacniając cykl popytu, który już się rozpoczął.
Krótko mówiąc, zapotrzebowanie na energię elektryczną w USA znacząco rośnie, niezależnie od obecności sztucznej inteligencji, co jest pozytywnym trendem w przypadku wszystkich źródeł energii — w tym energii jądrowej.
Czy licencjonowanie reaktorów zostanie przyspieszone?
Trudno ocenić, o ile przyspieszy proces zatwierdzania reaktorów bez nadzoru NRC. Do tej pory NRC zatwierdziła tylko jeden projekt – 50-megawatowy mały reaktor modułowy (SMR) firmy NuScale. Jednak NuScale wkrótce zażądało modyfikacji projektu w celu zwiększenia mocy do 77 megawatów, co spowodowało dodatkowe opóźnienia i uczyniło go słabym punktem odniesienia.
Mimo to w przygotowaniu jest wiele projektów SMR i każde przyspieszenie regulacji przyniosłoby korzyści wszystkim. Ograniczenie lub wyeliminowanie roli NRC usuwa poważną przeszkodę dla komercyjnej opłacalności tych nowych projektów reaktorów.
Przyjęcie przez sektor wojskowy i przemysłowy
Kluczowym krokiem w kierunku komercjalizacji jest akceptacja ze strony przedsiębiorstw użyteczności publicznej, rządu i przemysłu. Teraz, dzięki poleceniom prezydenta, armia USA może stać się głównym odbiorcą dwóch rodzajów małych reaktorów: ultramałych reaktorów o mocy 5–10 MW do zasilania odległych lokalizacji (takich jak eVinci firmy Westinghouse) oraz większych modeli, takich jak te opracowywane przez NuScale i Holtec.
Pod pewnymi względami ten powrót do zastosowań wojskowych to moment „powrotu do korzeni” dla energetyki jądrowej. Ale angażuje się w to również przemysł. Na przykład firma Dow Chemical zamówiła u X-Energy cztery reaktory o mocy 80 megawatów, które mają dostarczać energię i parę do jej elektrowni w Seadrift w Teksasie.
Mimo tych obiecujących tendencji, wielkość nowego popytu pozostaje skromna.
Ogromny projekt na horyzoncie: Fermi America
Były sekretarz energii USA Rick Perry chce zbudować cztery reaktory Westinghouse AP1000 w ramach ogromnego projektu energetycznego w Teksasie. Jego firma, Fermi America, proponuje „hipersieć” o mocy 6000 megawatów, łączącą energię jądrową, gazową i odnawialną, aby zasilić gigantyczny kompleks centrów danych w Amarillo w Teksasie.
Co ciekawe, Amarillo nie jest częścią ERCOT, sieci energetycznej obejmującej większość Teksasu. Oznacza to, że wytwarzana energia byłaby poza siecią i nie podlegałaby eksportowi.
Projekt spotkał się z pewną krytyką, gdy w komunikacie prasowym stwierdzono, że pierwszy reaktor ma zostać uruchomiony do 2032 roku. Mimo to, pozostaje on jednym z najważniejszych projektów, które warto obserwować. Jeśli Fermi America uzyska pozwolenia i finansowanie na natychmiastową budowę ponad 4000 megawatów elektrowni jądrowych, może to być przełomowy moment.
Warto zauważyć, że budowa wielu reaktorów była kiedyś powszechna wśród dużych podmiotów, takich jak Tennessee Valley Authority (TVA) czy Washington Public Power Supply System, co ostatecznie zakończyło się finansową katastrofą.
Finansowanie jest największą przeszkodą… zawsze
Być może nadszedł czas, aby rozważyć nową falę budowy elektrowni jądrowych wieloreaktorowych. Biorąc pod uwagę zużycie energii elektrycznej w Ameryce, cztery nowe reaktory stanowiłyby na przykład mniej niż 5% mocy sieci energetycznej Kalifornii.
Ważniejsze pytanie: czy te projekty uda się sfinansować? Finansowanie zawsze było piętą achillesową energetyki jądrowej. Ale dobrą wiadomością jest to, że ceny energii elektrycznej generalnie rosną – trend sprzyjający kosztownym producentom, takim jak energetyka jądrowa.
Wnioski: Nowa era nuklearna?
Rozważmy nowe projekty jądrowe przez pryzmat „trójkąta energetycznego”, który zakłada, że energia musi być przystępna cenowo, zrównoważona i bezpieczna. Nie da się jednak zoptymalizować wszystkich trzech aspektów jednocześnie.
W tym kontekście energia jądrowa nigdy nie była tańsza od alternatyw. Jest jednak uważana za zrównoważoną (niskoemisyjną) i ma niezawodne krajowe dostawy paliwa.
Tym razem jednak może być inaczej. Wierzymy, że renesans energetyki jądrowej nie będzie napędzany przez wrażliwe na cenę przedsiębiorstwa użyteczności publicznej, ale przez podmioty niewrażliwe na cenę, takie jak firmy przemysłowe, firmy technologiczne, producenci chipów, systemy ciepłownicze czy duże uniwersytety.
Nawet rynki energii o wysokich kosztach, takie jak na Hawajach czy w Portoryko, mogą stać się obiecującymi klientami energetyki jądrowej.
Potencjalny rynek na drogą energię elektryczną – poza tradycyjnymi przedsiębiorstwami dystrybucyjnymi – jest znaczący. Obecna administracja USA wysłała jasny sygnał do przemysłu jądrowego: „Znajdźcie nabywców na wasze produkty, a my zatwierdzimy kontrakty”. Trudno wyobrazić sobie bardziej sprzyjające środowisko.
Ceny palladu spadły we wtorek na skutek wzrostu wartości dolara amerykańskiego względem większości głównych walut, jednak pallad zbliża się do kluczowego progu ze względu na obawy o zakłócenia w dostawach.
Prezydent USA Donald Trump wyznaczył wczoraj nowy termin, od 10 do 12 dni, na zawarcie przez Rosję porozumienia pokojowego z Ukrainą, które zakończy trwającą od początku 2022 roku wojnę między tymi dwoma sąsiadami.
Jest to skrócenie terminu wyznaczonego Rosji przez Trumpa na 50 dni, kończącego się na początku września, aby zakończyć wojnę z Ukrainą, pod groźbą nałożenia 100% ceł na kraje importujące towary z Rosji.
W niedzielę ogłoszono umowę handlową między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską, która przewiduje nałożenie 15% cła na większość towarów europejskich, zamiast dotychczasowych 30%. Prezydent USA Donald Trump również wskazał, że umowa obejmuje zobowiązanie Unii Europejskiej do zakupu amerykańskich produktów energetycznych o wartości 750 miliardów dolarów w nadchodzących latach.
Tymczasem dziś, w poniedziałek, w Sztokholmie mają się spotkać wysocy rangą urzędnicy ze Stanów Zjednoczonych i Chin, aby podjąć próbę przedłużenia rozejmu handlowego przed terminem 12 sierpnia.
Rezerwa Federalna również odbywa posiedzenie, które rozpoczyna się dziś i potrwa do środy, przy oczekiwaniach utrzymania stóp procentowych w przedziale od 4,25% do 4,5%.
Traderzy skupią się na brzmieniu oświadczenia i towarzyszących mu uwagach, szukając potencjalnych sygnałów do dalszych obniżek stóp procentowych w tym roku. Gołębi ton Fed może dodatkowo wesprzeć Bitcoina poprzez obniżenie stóp zwrotu z bezpiecznych aktywów o niskim oprocentowaniu.
Z drugiej strony indeks dolara wzrósł o 0,4% do 99,01 punktów o godzinie 16:24 GMT, notując najwyższy poziom 99,1 punktów i najniższy poziom 98,5 punktów.
Jeśli chodzi o handel, ceny kontraktów terminowych na pallad z dostawą we wrześniu spadły o 1,3% do 1275 dolarów za uncję o godz. 16:24 GMT.
Cena bitcoina pozostawała stosunkowo stabilna przez ostatnie 24 godziny, nadal utrzymując się powyżej poziomu 118 000 dolarów, pomimo doniesień o dużej wyprzedaży dokonanej przez Galaxy Digital.
Bitcoin uspokaja się w okolicach 119 000 USD
Wartość kryptowaluty gwałtownie spadła w czwartek i piątek po masowej sprzedaży 80 000 BTC, której przewodził Galaxy Digital w imieniu osoby trzeciej. W rezultacie cena bitcoina spadła do najniższego poziomu od dwóch tygodni, wynoszącego 114 500 USD.
Po zakończeniu wyprzedaży, Bitcoin szybko odzyskał impet, wracając do swojego zwykłego zakresu cenowego w okolicach 117 000 dolarów w weekend. Wzrosty trwały do poniedziałkowego poranka, a ceny zbliżyły się do 120 000 dolarów, zanim napotkały opór i spadły do 117 500 dolarów, stabilizując się później w okolicach 119 000 dolarów – co skutkowało dzienną zmianą na poziomie bliskim 0%.
Analitycy spodziewają się dalszej zmienności w ciągu najbliższych dwóch dni, gdyż rynki oczekują na decyzję Rezerwy Federalnej w sprawie obniżenia lub utrzymania stóp procentowych na obecnym poziomie.
Ponieważ cena Bitcoina systematycznie zbliża się do progu 120 000 USD, na rynku kryptowalut rośnie optymizm, szczególnie w związku ze wzrostem inwestycji instytucjonalnych i zakupów obligacji skarbowych na dużą skalę.
Dynamika Bitcoina ponownie rozpala zainteresowanie altcoinami
Bitcoin jest obecnie wyceniany na 118 888,16 USD, co oznacza wzrost o 0,69% w ciągu dnia, a jego kapitalizacja rynkowa przekracza 2,36 biliona USD. Dzienny wolumen obrotu wzrósł o 33,22% do ponad 61,39 miliarda USD.
Ta aktywność wywołała ponowne zainteresowanie identyfikacją najlepszych kryptowalut do inwestowania, zwłaszcza wśród cyfrowych skarbców poszukujących alternatyw dla Bitcoina i Ethereum. Coraz większe zainteresowanie budzą projekty oferujące niskie opłaty za gaz, platformy zdecentralizowanych finansów (DeFi) oraz aplikacje wielokanałowe.
Nowe tokeny, takie jak Remittix (RTX), zyskują uwagę jako obiecujące opcje ze względu na ich praktyczne zastosowania w globalnych finansach.
Tymczasem, według danych CoinGecko, dominacja Bitcoina na rynku altcoinów utrzymuje się na poziomie ponad 59%, a jego kapitalizacja rynkowa utrzymuje się na poziomie 2,365 biliona dolarów.
Jak wysoko może wzrosnąć Bitcoin? Prognozy Citi wskazują na 200 tys. dolarów
Analitycy Citi Group, Alex Sanders i Nathaniel Robert, opublikowali rozbieżne prognozy dotyczące przyszłości bitcoina, ustalając docelową cenę na poziomie 135 133 USD, z optymistycznym scenariuszem zakładającym osiągnięcie 199 340 USD do końca roku.
Zauważyli, że taka perspektywa oznacza fundamentalną zmianę w sposobie, w jaki tradycyjne instytucje finansowe postrzegają rynek kryptowalut — nie jako aktywo spekulacyjne, ale jako integralną część globalnej infrastruktury finansowej.
„Kryptowaluty stanowią obecnie znaczącą część kapitału” – dodali – „a całkowita kapitalizacja rynku kryptowalut dorównuje kapitalizacji największych spółek publicznych na świecie”.
Prognoza Citi jest zgodna z innymi optymistycznymi raportami, w tym analizą Bridge Capital autorstwa Anthony'ego Scaramucci przewidującą 200 000 USD oraz prognozą VanEck wynoszącą 180 000 USD.
Napływ środków do ETF-ów napędza wzrost ceny bitcoina
Kluczowym punktem analizy Citi jest to, że napływ środków do funduszy ETF stał się głównym motorem napędowym niedawnego wzrostu ceny bitcoina. Dane pokazują, że 41% zmienności ceny bitcoina można wytłumaczyć wyłącznie aktywnością ETF-ów od momentu ich wprowadzenia.
Citi odnotowało, że w tym roku rynek odnotował napływ 19 miliardów dolarów, w tym 5,5 miliarda dolarów w ostatnich tygodniach. Szacuje się, że każdy miliard dolarów tygodniowego napływu do ETF-ów odpowiada wzrostowi ceny Bitcoina o 3,6%, co podkreśla bezpośredni matematyczny związek między popytem instytucjonalnym a wzrostem cen.
Ceny ropy naftowej wzrosły we wtorek, napędzane optymizmem związanym ze złagodzeniem napięć handlowych między Stanami Zjednoczonymi a ich głównymi partnerami handlowymi, podczas gdy prezydent USA Donald Trump zwiększył presję na Rosję w związku z wojną na Ukrainie.
Ceny kontraktów terminowych na ropę Brent wzrosły o 47 centów, czyli 0,7%, do 70,51 USD za baryłkę o godz. 09:24 GMT, po osiągnięciu najwyższego poziomu od 18 lipca. Ceny kontraktów terminowych na amerykańską ropę West Texas Intermediate (WTI) wzrosły o 53 centy, czyli 0,8%, do 67,24 USD za baryłkę.
Oba indeksy zakończyły poprzednią sesję wzrostem o ponad 2%.
Ostatni wzrost nastąpił po ogłoszeniu umowy handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską, która nałożyła 15% cła na większość europejskich towarów, ale zapobiegła wojnie handlowej między dwoma głównymi sojusznikami. Taki konflikt wpłynąłby na prawie jedną trzecią światowego handlu i osłabiłby perspektywy popytu na paliwa.
Umowa obejmuje również zobowiązanie UE do zakupu amerykańskiej energii o wartości 750 miliardów dolarów w ciągu najbliższych trzech lat – kwoty, której zdaniem analityków UE praktycznie nie ma szans spełnić. Zakłada ona również, że europejskie firmy zainwestują w USA 600 miliardów dolarów w trakcie drugiej kadencji Trumpa.
Tymczasem najwyżsi rangą urzędnicy gospodarczy ze Stanów Zjednoczonych i Chin kontynuowali drugi dzień rozmów w Sztokholmie, starając się rozwiązać długotrwałe spory handlowe i oddalić się od krawędzi eskalującej wojny handlowej między dwiema największymi gospodarkami świata.
W poniedziałek Trump ogłosił odrębny termin „10 lub 12 dni” dla Rosji, aby poczyniła postępy w zakończeniu wojny na Ukrainie, grożąc sankcjami wobec Rosji i jej eksporterów, jeśli nie zostanie poczyniony żaden konkretny postęp.
Grupa ING podała w nocie: „Ceny ropy wzrosły po wypowiedzi prezydenta Trumpa na temat skrócenia terminu, w którym Rosja musi osiągnąć porozumienie z Ukrainą w sprawie zakończenia wojny, co wywołało obawy o dostawy”.
Jednocześnie uczestnicy rynku oczekują na wyniki posiedzenia Federal Open Market Committee (FOMC) amerykańskiej Rezerwy Federalnej, zaplanowanego na 29–30 lipca.
Zdaniem Priyanki Sachdevy, starszej analityczki w domu maklerskim Phillip Nova, powszechnie oczekuje się, że Rezerwa Federalna utrzyma stopy procentowe na niezmienionym poziomie, jednak w świetle oznak spowolnienia inflacji może to oznaczać zmianę nastawienia.